Nie dalej jak tydzień temu pisałem, że strach pomyśleć co będzie, gdy władza polityczna uczyni z urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich kolejną partyjną wydmuszkę. Długo nie trzeba było czekać. Dnia 15 kwietnia 2021 roku tzw. Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie, którego skutkiem będzie wygaszenie przedłużonej niejako kadencji obecnego RPO Adama Bodnara. Trybunał odroczył wejście w życie orzeczenia o trzy miesiące, sugerując, że ustawodawca powinien w tym czasie dostosować przepisy ustawy do nowego stanu prawnego. Wygląda więc na to, że Rzecznik Praw Obywatelskich, instytucja obecna w Polsce od 1987 roku, przestanie wkrótce cokolwiek dobrego znaczyć.
Co orzekł tzw. Trybunał Konstytucyjny ws. Rzecznika Praw Obywatelskich?
Trybunał stanął na stanowisku, że sprzeczny z Konstytucją jest przepis ustawy, pozwalający dotychczasowemu RPO sprawować funkcję do czasu wybrania następcy. Zdaniem TK:
„Konstytucja jednoznacznie określa kadencję Rzecznika Praw Obywatelskich na pięć lat. Odesłanie blankietowe z art. 208 ust. 2 Konstytucji RP stanowi, że ustawodawcy powierzono wyłącznie kompetencje do uregulowania zakresu i sposobu działania RPO. Systematyka wewnętrzna przepisów Konstytucji powołujących instytucję RPO wskazuje na to, że sposób jego powoływania, a także długość kadencji nie obejmuje „zakresu i sposobu działania”, o których mowa w art. 208 ust. 2 Konstytucji RP.” (Komunikat Trybunału Konstytucyjnego ws. K 20/20)
Czy ten wyrok jest prawidłowy?
Zakwestionowany przez Trybunał przepis nie budził dotychczas żadnych wątpliwości. W sposób oczywisty zapewniał ciągłość pełnienia funkcji ważnego dla obywateli organu jakim jest Rzecznik Praw Obywatelskich. Zgodzić się zresztą należy z prof. Piotrem Tuleją, sędzią TK w stanie spoczynku, że uzasadnienie takie jest najoględniej mówiąc nieprawidłowe. Sędzia Tuleja (nie mylić z sędzią Igorem Tuleyą) w swoim komentarzu pisze tak:
„Cała ta argumentacja miałaby sens, gdybyśmy rozważali relacje ustawa – rozporządzenie i zastanawiali się nad przekroczeniem delegacji ustawowej do jego wydania. Relacja Konstytucja – ustawa opiera się jednak na innych zasadach. Ustawodawca działa w oparciu o ogólną kompetencję prawodawczą wynikającą z art. 4 ust. 2 Konstytucji (jest przedstawicielem Suwerena). Nie potrzebuje żadnych szczegółowych upoważnień. Wywody o działaniu bez upoważnienia konstytucyjnego i naruszeniu art. 7 Konstytucji są bez sensu.”
Skąd więc taki wyrok Trybunału ws. Rzecznika Praw Obywatelskich?
Oczywiście z bieżącej potrzeby politycznej. Warto nadmienić, że wszyscy orzekający w tej sprawie sędziowie zostali powołani głosami partii rządzącej. Z kolei sędzia sprawozdawca był w poprzedniej kadencji jednym z czołowych polityków tejże partii. Obecna sytuacja parlamentarna sprawiła natomiast, że zakwestionowany przepis stał się bardzo niewygodny dla władzy politycznej, która dąży do całkowitego podporządkowania sobie wszystkich istotnych organów państwa i niespecjalnie się z tym kryje. Podobą batalię jak o urząd RPO obserwowaliśmy w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i innych urzędów.
Rzecz bowiem w tym, że do wyboru nowego Rzecznika Praw Obywatelskich potrzebna jest zgoda Senatu, gdzie większość ma opozycja. Sens tej regulacji jest prosty i ma wymusić na obu izbach parlamentu kompromis. Zapewnić, by Rzecznik Praw Obywatelskich nie był reprezentantem jednego środowiska, ale by był możliwie niezależny i szeroko popierany. Ma to kluczowe znaczenie dla samej idei tego urzędu, ale też wpływa na autorytet osoby RPO. Jakim bowiem autorytetem i zaufaniem może się cieszyć Rzecznik, który bezpośrednio przed objęciem stanowiska był posłem partii rządzącej. Konstytucja wprost zakazuje Rzecznikowi przynależności partyjnej, więc wybieranie aktywnego polityka na to stanowisko jest wyrazem niesamowitej buty rządzących. Tych samych, którzy mają czelność zarzucać dotychczasowemu RPO upolitycznienie urzędu, choć Bodnar nigdy nie należał do żadnej partii.
Zakwestionowany przepis był zatem sensowny, choć może nieco naiwny. Obecna władza wyraźnie nie jest zdolna do najmniejszego nawet kompromisu, czego ustrojodawca chyba nie przewidział. Zamiast zaproponować kandydata niezależnego, który zostałby zaakceptowany przez Senat, większość sejmowa uparcie proponuje posłów partii rządzącej. W konsekwencji posłużono się więc Trybunałem Konstytucyjnym i mamy co mamy.
Rzecznik Praw Obywatelskich – co czeka ten urząd w przyszłości?
Chyba niestety nic dobrego. Parlament nie zdoła wybrać nowego RPO z przyczyn wyżej wskazanych. Należy więc oczekiwać, że ustawodawca wprowadzi jakiś mechanizm, który pozwoli władzy politycznej obsadzić ten urząd po odejściu Adama Bodnara. Najpewniej będzie to jakiś tymczasowy komisarz lub innego rodzaju „pełniący obowiązki” RPO. W świetle powołanego wyżej orzeczenia TK każda taka instytucja będzie oczywiście sprzeczna z ustawą zasadniczą, co trafnie wytyka chociażby prof. Andrzej Zoll. Trudno jednak zakładać, żeby rządzący się tym przejęli, bo jak wiemy jest to czysta polityka, przebrana dla niepoznaki w szaty sporu prawnego.
W konsekwencji nastąpi więc de facto likwidacja instytucji RPO jako organu niezależnego, strojącego na straży praw obywateli. Dla osób LGBTQIA+, które nie mają wielu zbyt wielu instytucjonalnych sojuszników, jest to fatalna wiadomość. Kto bowiem przyjrzy się masowym zatrzymaniom po spontanicznym zgromadzeniu? Upomni się o prawo transpłciowego dziecka do prywatności? Zawalczy o możliwość sądowego uzgodnienia płci prawnej? Przecież nie człowiek władzy, która za wszystkie te niegodziwości mniej lub bardziej bezpośrednio odpowiada.
Dodaj komentarz