Nie dalej jak kilka dni temu, Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, zapowiedział wprowadzenie przepisów, na podstawie których, adopcja dzieci przez pary jednopłciowe stanie się niemożliwa. Początkowo pomyślałem, że przegapiłem ten moment, w którym PiS tą możliwość wprowadził. Bo przecież takiej opcji nigdy nie było. Okazało się jednak, że to był tylko taki skrót myślowy Pana Ministra, a chodzi o wprowadzenie zakazu przysposobienia dziecka przez osobę, pozostającą w związku jednopłciowym. Normalnie nie piszę o propozycjach ustawodawczych, bo wychodzę z założenia, że trochę szkoda czasu. Większość tych projektów albo tonie na którymś etapie procedury legislacyjnej, ale wychodzi z niej w takim kształcie, który niewiele przypomina pierwowzór. Ta konkretna propozycja jest jednak tak cyniczna, zła i szkodliwa, że skrytykowanie jej to właściwie sprawa smaku.
Czy w Polsce możliwa jest adopcja dzieci przez pary jednopłciowe?
Nie, nie jest. Gwoli sprawiedliwości trzeba zaznaczyć, że pary różnopłciowe również nie mogą przysposobić dziecka, o ile nie pozostają w związku małżeńskim. Zgodnie bowiem z bardzo wyraźnym brzmieniem art. 115 § 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, przysposobić wspólnie mogą tylko małżonkowie. Że małżeństwo w Polsce może być w obecnym stanie prawnym wyłącznie różnopłciowe to chyba nie wymaga wyjaśnienia, ale gdyby jednak, to pisałem o tym trochę tutaj. Już zatem na pierwszy rzut oka widać, że w Polsce nie istnieje żadna legalna możliwość, ażeby para jednopłciowa adoptowała dziecko.
Trzeba wyjaśnić, że poza przysposobieniem wspólnym przez małżonków, jest również możliwe przysposobienie przez pojedynczą osobę. Resort wyjaśnił, że w propozycji chodzi o to, ażeby taką możliwość wyłączyć w stosunku do osób pozostających w związkach jednopłciowych. Ośrodki adopcyjne miałyby na etapie procedury adopcyjnej weryfikować, czy kandydaci nie pozostają przypadkiem w tego rodzaju relacjach. Co więcej, kandydaci mieliby składać oświadczenie pod rygorem odpowiedzialności karnej.
Co ciekawe, nie jest to autorska koncepcja resortu sprawiedliwości. Taki model obowiązywał przez pewien czas w Czechach, gdzie wprowadzono związki partnerskie a razem z nimi zastrzeżenie, że osoba pozostająca w takim związku nie może indywidualnie przysposobić dziecka. Podobnie jak u nas, o przysposobieniu przez obu partnerów lub obie partnerki nie było nawet mowy. W 2016 roku przepisy te wykluczył czeski sąd konstytucyjny, o czym więcej tutaj.
Czy zatem w Polsce osoby pozostające w związkach jednopłciowych adoptują dzieci?
Nie, nie adoptują. W Polsce nie ma realnej możliwości indywidualnej adopcji dziecka przez osoby lgbtqia+. Wynika to przede wszystkim z tej przyczyny, że dzieci do adopcji jest w naszym kraju wbrew wszelkim pozorom bardzo mało. Potwierdza to chociażby opublikowany w 2018 roku raport Najwyższej Izby Kontroli z wykonywania zadań przez ośrodki adopcyjne, stwierdzający, że w kontrolowanym okresie przysposobiono prawie wszystkie dzieci zakwalifikowane do adopcji (str. 22). Jest rzecz jasna całe mnóstwo dzieci, znajdujących się w instytucjonalnej lub rodzinnej pieczy zastępczej, które nie mogą być adoptowane. Wynika to jednak z przeszkód prawnych a nie z braku chętnych. Często rodzice tych dzieci nie są pozbawieni władzy rodzicielskiej lub czynią starania żeby swoje dzieci odzyskać. Adopcja wtedy odpada.
W tych okolicznościach przyrody jest niejako naturalne, że preferowane są adopcje przez pary. A że jak już wiemy, wspólnie przysposobić mogą tylko małżonkowie, to adopcja w Polsce dotyczy w praktyce wyłącznie małżeństw. Z powołanego wyżej raportu NIK wynika, że w latach 2015-2017, spośród wszystkich kandydatów do adopcji, którzy uzyskali opinię kwalifikacyjną, zaledwie 2,7% osób nie pozostawało w związkach małżeńskich (str. 17).
Osoby indywidualne, które przysposabiają dzieci, to najczęściej członkowie ich rodzin. Ciocie, wujkowie, dziadkowie, czasem starsze rodzeństwo. Wśród nich znaleźlibyśmy pewnie pojedyncze przypadki osób pozostających w związkach jednopłciowych. Statystycznie będą to jednak sytuacje niesłychanie rzadkie. Nowe przepisy mogę jednak te kilka osób wykluczyć. W konsekwencji dzieci, które mogłyby po śmierci rodziców trafić do cioci lesbijki czy wujka geja, zostaną tej możliwości pozbawione.
Dlaczego adopcja dzieci przez pary jednopłciowe zainteresowała resort sprawiedliwości?
Jak już wyżej wyjaśniłem, nawet abstrahując od oceny, czy taka adopcja jest dobra czy niedobra, to przede wszystkim jej w Polsce nie ma. Ponieważ jest to jednak temat nośny politycznie, a Polacy w sondażach generalnie są na nie, to projektodawcy postanowili posłużyć się tym tematem w bieżących rozgrywkach politycznych. Jeszcze raz udowodnić kolegom koalicjantom i potencjalnym konkurentom, że na prawo od nich jest już tylko ściana. Osoby lgbtqia+ to po prostu bardzo wygodny dla władzy politycznej chłopiec do bicia. Pokazują to chociażby sprawy opisywane przeze mnie tutaj, tutaj czy tutaj. Dlatego właśnie ta propozycja jest tak niepokojąca, bo choć realnie niczego nie zmienia, to potwierdza istniejący trend. Trend polegający na stosowaniu coraz to nowych instrumentów prawnych w nagonce na osoby nieheteronormatywne i transpłciowe.
Jest przy tym rzeczą całkowicie oczywistą, że nie chodzi w tym wszystkim o dobro dzieci. Nie ma przekonujących argumentów, w szczególności badań naukowych, które wskazywałyby, że dzieciom wychowywanym w parach jednopłciowych dzieje się krzywda. Takich dzieci jest zresztą w Polsce całkiem pokaźna liczba, o czym poczytasz tutaj. Nie są to jednak dzieci adoptowane, a wręcz przeciwnie, adoptowane być nie mogą. Zwykle są to bowiem dzieci biologiczne jednego z partnerów. Drugi z partnerów nie może ich przysposobić. W przypadku śmierci czy poważnej choroby rodzica biologicznego, kończy się to niepotrzebną rozłąką i ludzkimi dramatami. I tym tematem ustawodawca mógłby i powinien się zająć. Tyle, że potrzebna byłaby tu inicjatywa w kierunku przeciwnym niż dzisiaj omawiany. Mając jednak na uwadze wskazany wyżej trend obawiam się, że resort może pójść bardziej w kierunku odbierania dzieci takim rodzinom. Byłaby to przerażająca ale logiczna konsekwencja obecnych zapowiedzi.
Moja kuzynka ma przyjaciółki które chciały zalegalizować związek i emigrowały do Niemiec ponieważ chcą też mieć dziecko jedna z nich je urodzi i mają obywatelstwo tylko Polskie i chcą dla tego dziecka paszport i PESEL mają szczęście że żeby w Niemczech druga z nich była w akcie urodzenia musi tak jak w sytuacji pasierbów pójść do sądu rodzinnego bo zgodnie z art 104 akty stanu cywilnego transkrypcja polega na wiernym i literalnym przeniesieniu treści zagranicznego dokumentu stanu cywilnego zarówno językowo, jak i formalnie, bez żadnej ingerencji w pisownię imion i nazwisk osób wskazanych w zagranicznym dokumencie stanu cywilnego i w związku z tym nie można zrobić transkrypcji jeśli w akcie urodzenia są dwie kobiety bo trzeba by było zrobić nie wierną transkrypcję i wpisać tylko jedną z kobiet a to jest niezgodne z art 104