W maju tego roku ukazał się ministerialny projekt ustawy dotyczący sytuacji prawnej dzieci w rodzinach jednopłciowych. Z całym tekstem projektu oraz uzasadnienia można zapoznać się tutaj. Ustawodawca wziął tym razem na warsztat problem dzieci, które rodzą się lub są adoptowane przez rodziny jednopłciowe za granicą. Gdy chociaż jeden z rodziców jest Polakiem, dziecko również nabywa polskie obywatelstwo. Dotychczas pojawiał się jednak problem urzędniczo-praktyczny związany z nadaniem takiemu dziecku numeru pesel oraz wydaniem dokumentu tożsamości. Ponieważ coraz więcej państw, zwłaszcza europy zachodniej, uznaje rodzicielstwo par jednopłciowych, podobnych spraw pojawia się więcej i więcej. Nasz komentarz do projektu ustawy ukazał się we wtorkowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej a w wersji elektronicznej dostępny jest tutaj. Poniżej wrzucam pełny tekst komentarza w tym temacie.
Obsesja ustawodawcy na punkcie rodzin jednopłciowych
Na wstępie muszę zaznaczyć, że każdy przejaw zainteresowania parami jednopłciowymi ze strony resortu kierowanego przez Zbigniewa Ziobro, jak np. ten, wzbudza mój niepokój. Obsesję na punkcie par jednopłciowych widać zresztą w omawianym projekcie jak na dłoni. Projekt wprowadza bowiem cały szereg przepisów, które moim zdaniem mają charakter superfluum i nie wnoszą żadnej nowej treści normatywnej. Ich jedynym zadaniem jest kilkukrotne podkreślenie, jaki model rodziny projektodawca uważa za prawidłowy i godny ochrony. Mam tu na myśli np. proponowane brzmienie art. 2 czy 107 PASC, gdzie projektodawca zupełnie niepotrzebnie precyzuje znaczenie podstawowych zasad porządku prawnego RP, choć w tym ujęciu są one jednolicie rozumiane w orzecznictwie. Albo też kazuistycznie i na kilka sposobów dookreśla co podlega a co nie podlega rejestracji w aktach stanu cywilnego. Choć ponownie, wynika to z przepisów już istniejących a w orzecznictwie nie dostrzegam poważniejszych rozbieżności na tym tle.
Dzieci w rodzinach jednopłciowych nadal będą pozbawione polskich aktów urodzenia
Projekt kategorycznie wyklucza jakąkolwiek formę transkrypcji aktów urodzenia dzieci pochodzących z par jednopłciowych. Pogłębia tym samym rozdźwięk pomiędzy naszym prawem krajowym a porządkiem prawnym większości państw Europy Zachodniej. Od racjonalnego prawodawcy oczekiwać należałoby raczej działania przeciwnego. Z punktu widzenia zasady równego traktowania trudno zaakceptować fakt, że część obywateli naszego kraju może nigdy nie uzyskać polskiego aktu urodzenia, tylko z tego powodu, że ustawodawca nie akceptuje związku ich rodziców. Niejako na pocieszenie, uwzględniając pewnie minimum wynikające z prawa wspólnotowego i orzecznictwa TSUE, projektodawca proponuje wydawanie zaświadczeń o których mowa w projektowanym art. 51a PASC. Zaświadczenie takie ma umożliwić wyrobienie polskiego paszportu lub dowodu osobistego. Na tle wcześniejszych z tym problemów, wydaje się być to jednak pewną poprawą. Co istotne, projekt nie różnicuje tutaj żadnego z rodziców, obu przyznając takie same uprawnienia, co należy ocenić pozytywnie.
Projekt generuje więcej pytań niż odpowiedzi w zakresie faktycznej sytuacji prawnej rodzin jednopłciowych
Trudno przewidzieć, jakie problemy praktyczne projektowane rozwiązanie wygeneruje. Znaków zapytania jest wiele. Przykładowo, jak zachowałby się polski sąd rodzinny w kontekście takiego zaświadczenia w sprawie o alimenty lub ograniczenie władzy rodzicielskiej. Nie jest też do końca jasne, czy projekt w tym kształcie w ogóle opuści parlament. Spodziewam się bowiem, że dla części parlamentarzystów nawet tak minimalny ukłon w stronę rodzin jednopłciowych może się okazać nie do przyjęcia. O ile więc proponowanie dzieciom pochodzącym od rodziców jednopłciowych zaświadczeń zamiast transkrypcji aktów urodzenia budzi liczne wątpliwości, chociażby z punktu widzenia konstytucyjnej zasady równego traktowania, to jednak pragmatycznie rzecz ujmując, lepsze takie rozwiązanie niż żadne. Z pewnością nie jest to jednak rozwiązanie mogące kompleksowo pomóc rodzinom jednopłciowym, które zechcą osiedlić się w Polsce.