W ostatnich dniach z mieszaniną niepokoju i zażenowania śledziłem sprawę zatrzymania aktywistek z kolektywu Stop Bzdurom. Zarzuty obejmowały naruszenie uczuć religijnych i znieważenie pomnika, o czym radośnie poinformowała na twitterze stołeczna policja. Historia była szeroko opisywana w mediach, więc nie będę się tutaj powtarzał. I chociaż już mi ręce opadają od ciągłego powtarzania, że tęczowa flaga nie jest w żadnym stopniu obraźliwa ani wulgarna, to wypada napisać kilka słów komentarza.
Czy pomnik można znieważyć?
Co do zasady tak. Sporo osób sobie śmieszkuje z idei znieważenia pomnika, ale takie przestępstwo rzeczywiście jest przewidziane przez polskie prawo karne. Co więcej, penalizacja tego typu zachowań ma więcej sensu niż by się mogło wydawać. W końcu możemy się chyba zgodzić, że pomniki zagłady takie jak np. w Oświęcimiu, zasługują na szczególną ochronę. Przestępstwo nie godzi oczywiście w uczucia pomnika, ale w porządek publiczny. Przepis art. 261 kodeksu karnego brzmi tak:
Kto znieważa pomnik lub inne miejsce publiczne urządzone w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego lub uczczenia osoby, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
Czy każdy pomnik można znieważyć?
Jak wynika z treści przepisu, i to już na pierwszy rzut oka, ochrona nie dotyczy każdego pomnika, ale tylko takiego, który upamiętnia historyczne zdarzenia lub osoby. Performance aktywistek Stop Bzdurom obejmował m.in. pomniki Jezusa, Syrenki, Mikołaja Kopernika, Józefa Piłsudskiego i Tarasa Szewczenki.
Na dzień dobry odpada nam zatem Syrenka, bo nie jest to postać historyczna. Na podobnej zasadzie znieważenie pomnika nie może dotyczyć Reksia w Bielsku-Białej czy wrocławskich krasnali. Tematu historyczności Jezusa nie będę dotykał, ale chyba nawet Policja uznała, że bardziej adekwatny będzie tu zarzut naruszenia uczuć religijnych aniżeli znieważenia pomnika.
Czym jest znieważenie pomnika?
W jaki sposób należy rozumieć to pojęcie, tłumaczy nam orzecznictwo sądowe. Przykładowo, na gruncie równie absurdalnej sprawy o znieważenie Znaku Polski Walczącej poprzez umieszczenia pod nim symbolu płci, jeden z warszawskich sądów wyjaśnił co następuje.
„Najistotniejszy jest tutaj intencjonalnie negatywny przekaz i deprecjonowanie tych wartości czy symboli, które się znieważa. Intencją działania w postaci znieważania jest takie zachowanie, które według zdeterminowanych kulturowo i powszechnie przyjętych ocen społecznych stanowi wyraz pogardy.” Wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie z dnia 5 października 2017 r., XI W 1413/17, legalis nr 2138353.
Czy zatem znieważenie pomnika może nastąpić poprzez zawieszenie na nim tęczowej flagi?
Moim zdaniem, nie. Tęczowa flaga jest symbolem jednoznacznie pozytywnym. Wyraża takie wartości jak równość, tolerancja, duma (gay pride). Osobom, które utożsamiają się ze społecznością lgbtqia+, a tak było w przypadku dziewczyn ze Stop Bzdurom, nie da się sensownie przypisać zamiaru pohańbienia czy ubliżenia komukolwiek lub czemukolwiek przy pomocy tak ważnego dla nich symbolu. Podobnie trudno byłoby znieważyć jakikolwiek inny pomnik polską flagą narodową czy symbolem krzyża.
Rozumowanie odmienne może wynikać, i niestety zapewne wynika, z uprzedzeń organów ścigania. Z przekonania, że nieheteronormatywność lub transpłciowość jest czymś wstydliwym, złym, wulgarnym i obraźliwym.
Jest rzeczą całkowicie oczywistą, że przeprowadzona akcja nie miała na celu znieważania Tarasa Szewczenki, Kopernika czy nawet Jezusa. Miała na celu zajęcie stanowiska w toczącej się debacie publicznej. W tej samej debacie, w której osoby lgbtqia+ sponiewierano w ostatnich miesiącach tak bardzo, że trudno o tym pisać w cywilizowanych słowach. Nie można od osób poniżanych i bitych oczekiwać kulturalnej, spokojnej rozmowy. Powieszenie tęczowej flagi na kilku pomnikach to i tak najłagodniejsza z radykalnych reakcji, jakich można byłoby się spodziewać. Politycy, zwłaszcza ci ostentacyjnie religijni, powinni przecież pamiętać biblijne ostrzeżenie. Kto sieje wiatr, będzie zbierał burzę.
Czy tęczowa flaga na pomniku Jezusa obraża uczucia religijne?
Drugi aspekt tej sprawy, to potencjalne naruszenie art. 196 kk, poprzez wręczenie figurze Jezusa Sursum Corda tęczowej flagi. Zgodnie z tym przepisem, kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
To, że figura Chrystusa jest przedmiotem czci religijnej, nie budzi większych wątpliwości. Pytanie natomiast brzmi, czy umieszczenie na niej tęczowej flagi, stanowi intencjonalny wyraz pogardy wobec Jezusa. Problem był wcześniej dyskutowany w kontekście tęczowej aureoli na obrazie Matki Bożej Częstochowskiej. W mojej ocenie, odpowiedź powinna być identyczna jak wyżej. Tęczowa flaga nie jest, i nigdy nie miała być, obraźliwa dla jakiejkolwiek postaci, której towarzyszy.
Moja interpretacja tego typu zestawień zawsze szła w tym kierunku, że Jezus lub Maryja obejmują opieką wszystkie osoby. W tym również te, należące do społeczności lgbtqia+. To może być herezja na gruncie prawa kanonicznego, ale na gruncie prawa świeckiego stanowi wyraz wolności sumienia i wyznania. Nie można nikomu zabronić postrzegania Chrystusa jako obrońcy czy sojusznika osób lgbtqia+. W Polsce zapomina się chyba, że Kościół Katolicki jest tylko jednym z dziesiątek kościołów chrześcijańskich. Nie ma więc monopolu na tę postać. Wśród chrześcijan są i tacy, którzy w pełni akceptują homoseksualność i transpłciowość.
Czy zatrzymanie aktywistek podejrzanych o omówione przestępstwa było uzasadnione?
Nie było. Jeżeli organy ścigania czuły się zobligowane do prowadzenia postępowania, to należało dziewczynom wysłać wezwanie na przesłuchanie, przedstawić zarzuty i tyle. Ściąganie ich z ulicy, z łóżka w mieszkaniu znajomej czy też z domku w Bieszczadach, a potem przetrzymywanie godzinami w areszcie, to jest robienie pośmiewiska z instytucji karnoprocesowych i z pewnością nie przyczynia się do poprawy wizerunku Policji.
Zgodnie z art. 244 § 1 kodeksu postępowania karnego, policja ma prawo zatrzymać osobę podejrzaną, jeżeli istnieje uzasadnione przypuszczenie, że popełniła ona przestępstwo, a zachodzi obawa ucieczki lub ukrycia się tej osoby albo zatarcia śladów przestępstwa bądź też nie można ustalić jej tożsamości albo istnieją przesłanki do przeprowadzenia przeciwko tej osobie postępowania w trybie przyspieszonym.
Obawy o których mowa, muszą być jakoś uzasadnione w realiach konkretnej sprawy. Tymczasem aktywistkom ze Stop Bzdurom nie groziła żadna surowa kara, która mogłaby skłaniać do ucieczki. Nie bardzo dostrzegam też możliwość zacierania śladów, skoro zdjęcia są publicznie dostępne. Przesłanki prowadzenia postępowania w trybie przyspieszonym, również nie były moim zdaniem spełnione. Mam zatem nadzieje, że dziewczyny będą się domagały zadośćuczynienia za niewątpliwie niesłuszne zatrzymanie, na co pozwala art. 552 § 4 kpk.
O czym to wszystko świadczy?
Przy komentarzu do zarzutów wobec kierowniczki w IKEA pisałem, że nadgorliwość prokuratury wydaje się wpisywać w szerszy kontekst. Z dzisiejszej perspektywy wyraźnie już widać, że mamy do czynienia z próbą uciszania i zastraszania aktywistów i aktywistek. W gruncie rzeczy to nie ma z prawem niczego wspólnego. To jest polityczna przemoc, tylko dla niepoznaki przyobleczona w szaty prawa. Niepokornych sędziów spotyka to od dawna, o czym niezmordowanie donosi chociażby Stowarzyszenie Iustitia. Widocznie w tej kadencji, wzięto sobie na tapet kolejne, niepokorne grupy społeczne. Pozostało nam właściwie jedno. Odmowa niezgoda i upór