Dzisiaj kolejny wpis o serialach, bo w końcu są wakacje i sezon ogórkowy w pełni. Zdarzyło mi się już pisać na blogu o dokumencie omawiającym historię równouprawnienia w USA. Tym razem pora na fabułę i to szwedzką, co w zalewie produkcji angloamerykańskich już samo w sobie jest zaletą. Obejrzałem nowy serial Netflixa pt. „Young Royals” (pol. „Książęta”) i kilka ciepłych słów warto o tej serii powiedzieć. Tym bardziej, że pojawia się tam interesujące i dość aktualne zagadnienie prawnokarne, więc trochę o przepisach też będzie. Omówienie tej kwestii wymaga rzecz jasna przytoczenia fragmentów fabuły, więc wpis miejscami będzie spoilerowy. Miej to proszę na uwadze, jeżeli jesteś jeszcze przed seansem. Może warto obejrzeć i wrócić już po?
O czym opowiada serial Young Royals?
Głównym bohaterem jest nastoletni Wilhelm, młodszy syn królowej Szwecji. Historia dzieje się współcześnie i zaczyna od tego, że młody książę trochę nawywijał na imprezie. Za karę ląduje więc w elitarnej szkole z internatem. Tam opiekuje się nim jego starszy, nieco bucowaty kuzyn August. Od razu wpada mu też w oko kolega z klasy, Simon. Ich romans będzie motorem napędowym i osią całej fabuły. Opowieść jest więc na dzień dobry o dorastaniu i o odkrywaniu własnej seksualności. Młodzi geje nie mają zbyt dużej reprezentacji w popkulturze, choć obecnie i tak wygląda to o niebo lepiej niż jeszcze dziesięć lat temu. Już samo to zasługuje na pochwałę, ponieważ reprezentacja jest bardzo, ale to bardzo ważna. Może kiedyś ten temat rozwinę.
Co jeszcze znajdziemy w serialu?
Pomimo królewskich konotacji, serial porusza problemy bardzo powszechne i całkiem realistycznie je ogrywa. Zdecydowanie więcej ma w sobie z „Sex Education” niż z „The Crown”. Pozycja społeczna uczniów jest raczej wygodnym narzędziem do skonfrontowania ich z rozmaitymi, wysokimi oczekiwaniami i sprawdzenia jak sobie poradzą, aniżeli atrakcją samą w sobie. Zwykle będą to oczekiwania rodziców, jak w przypadku Felicity, niekiedy samych bohaterów, co wydaje się dotyczyć Augusta, a czasem całego społeczeństwa, co jest oczywiście udziałem Wilhelma. Niewątpliwie jest tu więc trochę z „Patointeligencji” młodego Matczaka. Podbieranie leków, dilerka, zakrapiane imprezy. Można też dostrzec jakiś komentarz klasowy, choć nieszczególnie mocno zarysowany. Niemniej jednak, historia jest na tyle uniwersalna, że pomijając królewskie dylematy głównego bohatera, mogłaby się wydarzyć w dowolnym polskim liceum. Może z tą różnicą, że homoseksualność Wilhelma wydaje się być problemem głównie dla niego samego. Nikt mu z tego powodu nie czyni głośnych wyrzutów, ale też Szwecja uchodzi za kraj niesamowicie wręcz tolerancyjny. Nasze realia wymagałyby uwzględnienia tematu dość powszechnej homofobii.
O czym serial Young Royals nie opowiada?
Serial wbrew pozorom nie jest nadęty i zręcznie unika taniego dramatu, choć niewątpliwie jest skierowany do młodszego widza. Powiedziałbym wręcz, że w swojej esencji pozostaje dość ciepły i kameralny. Szkolna rzeczywistość w niczym nie przypomina tej z filmów „Ondskan” Mikaela Håfströma czy „Klass” Ilmara Raaga. Przemocy fizycznej w Young Royals właściwie nie ma. Pojawia się okazjonalnie, wraz z właściwym dla elitarnych szkół sekciarstwem, ale w gruncie rzeczy nie jest to dla bohaterów problem. W serialu, pomimo fabuły która by to uzasadniała, nie dochodzi do wielkich tragedii jak np. w „Sali Samobójców” Jana Komasy. Nikt nie odebrał sobie życia, nikt nie przedawkował, nikt nikogo nie zamordował. Zakończenie jest wyważone, spokojne, niejednoznaczne w wymowie. Dla wielu może być przez to niesatysfakcjonujące, ale mnie się właśnie dlatego podobało.
Wątek kryminalny w serialu
Zagadnienie prawnokarne o którym wspomniałem na wstępie, to oczywiście wątek niechcianej sekstaśmy Wilhelma i Simona. Przypadkowo, świadkiem ich pierwszych intymnych chwil stał się August. Nie dość, że nagrał to co widział, to później w ramach zemsty opublikował film w internecie, a ten rzecz jasna poszedł w viral. Gdyby zachowanie Augusta oceniać z perspektywy polskiego prawa karnego, należałoby uznać, że popełnił co najmniej dwa poważne przestępstwa.
Nagrywanie sytuacji intymnych
Pierwszy czyn zabroniony, to nagranie głównych bohaterów w okolicznościach łóżkowych, bez ich zgody a nawet wiedzy. Zgodnie z art. 191a § 1 kodeksu karnego:
Kto utrwala wizerunek nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej, używając w tym celu wobec niej przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu, albo wizerunek nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej bez jej zgody rozpowszechnia, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Tu jednak nie koniec, bo skoro bohaterowie są w wieku szkolnym, to zakładam, że nie są pełnoletni. W grę wchodzi zatem poważniejsze jeszcze przestępstwo z art. 202 § 4 kodeksu karnego:
Kto utrwala treści pornograficzne z udziałem małoletniego, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Publikacja nagrania
Drugi czyn zabroniony, którego z perspektywy polskich przepisów karnych dopuścił się August, to opublikowanie wspomnianego nagrania w internecie. Widzimy już, że o rozpowszechnianiu wizerunku osoby w trakcie czynności seksualnej traktuje powołany wyżej art. 191a § 1 kk. Z uwagi na wiek bohaterów nagrania istotniejszy będzie jednak art. 202 § 3 kodeksu karnego:
Kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, przechowuje lub posiada albo rozpowszechnia lub prezentuje treści pornograficzne z udziałem małoletniego albo treści pornograficzne związane z prezentowaniem przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.
Jak zatem nietrudno zauważyć, sprawcy tego rodzaju czynów grozi bardzo surowa odpowiedzialność karna. Znacząco zaostrzona w sytuacji, gdy dotyczy to osób małoletnich. W sytuacji, w której każdy nastolatek ma w kieszeni kamerę, problem niestety nie jest czysto teoretyczny. Dlatego też uczulam na to, że nagrywanie kogokolwiek bez jego zgody w sytuacji intymnej, jest absolutnie niedozwolone. W przypadku osób poniżej 18 roku życia, nawet konsensualne nagrania nie wchodzą w grę. Warto o tym pamiętać, bo skutki jednego nieprzemyślanego użycia kamery mogą być nad wyraz dotkliwe. I to zarówno dla osoby nagrywanej jak i nagrywającej.
Dodaj komentarz