Ten wpis nieco wyłamuje się z cyklu opisującego od podstaw cały proces o ustalenie, który zapoczątkowałem tutaj. Jednak bez obaw, tamten cykl będzie oczywiście kontynuowany, a dzisiaj coś dla bardziej zaawansowanych. Od osób które są już trochę w temacie i wiedzą jak proces o ustalenie płci wygląda, często można usłyszeć pytanie, jak go zakończyć na jednej rozprawie. Zazwyczaj są bowiem dwie, a pomiędzy nimi długa przerwa. A że w tym tygodniu udało nam się po raz kolejny zamknąć proces o ustalenie właśnie na pierwszej rozprawie, to jest okazja, żeby się podzielić kilkoma refleksjami na ten temat.
Ile jest rozpraw w procesie o ustalenie płci?
W telegraficznym skrócie warto wyjaśnić, że w przeważającej większości przypadków, w procesie o ustalenie płci są dwie rozprawy. Oczywiście przy założeniu, że wszystko idzie zgodnie z planem, rodzice nie robią pod górkę a biegli i sędzia rozumieją temat. Jeżeli coś z tych elementów nie zagra, to rozpraw może być nawet więcej. Wydłuża to rzecz jasna całe postępowanie.
Taka a nie inna praktyka wynika z dość powszechnego wśród sędziów poglądu, że proces o ustalenie płci nie może się obyć bez opinii biegłych sądowych. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że opinia biegłego sądowego może powstać tylko i wyłącznie na zlecenie sądu w ramach toczącego się procesu. Jeżeli nawet udasz się do tego samego lekarza, który jest biegłym, i uzyskasz opinię przed procesem, to będzie ona traktowana jak zaświadczenie każdego innego lekarza, a więc jak opinia prywatna. Część osób trans usiłuje w ten sposób przyspieszyć postępowanie, ale nie ma to niestety większego sensu. Co więcej, może nawet utrudnić postępowanie, bo taki lekarz nie może być już biegłym w procesie i trzeba szukać innego.
Kolejność jest więc zwykle następująca. Na pierwszej rozprawie sąd przesłuchuje osobę trans i jej rodziców, następnie dopuszcza dowód z opinii biegłego i rozprawę odracza do czasu uzyskania tejże opinii. Gdy wpłynie opinia a strony jej nie kwestionują, sąd wyznacza termin rozprawy, na którym formalnie ją zamyka i wydaje wyrok.
Dlaczego przerwa pomiędzy rozprawami jest tak długa?
Proces opiniowania przez biegłych jest w większości postępowań bardzo długotrwały. Mam na myśli nie tylko procesy o ustalenie płci, ale postępowania sądowe ogółem. W niemalże wszystkich procesach, które prowadzimy, opinia biegłego jest wąskim gardłem postępowania i potrafi je wydłużyć o wiele miesięcy. W trudniejszych sprawach, co dotyczy np. błędów medycznych, idzie to czasem w lata.
Jest tak z kilku powodów. Po pierwsze, biegłych sądowych, a już w szczególności lekarzy specjalistów, jest relatywnie niewielu. Po drugie, w procesach o ustalenie, biegłym nie powinien być pierwszy lepszy lekarz psychiatra czy seksuolog, ale lekarz lub psycholog, który ma doświadczenie w pracy z osobami transpłciowymi. Takich specjalistów, dodatkowo wpisanych na listę biegłych, jest doprawdy niewielu. Zdarzyło nam się, że osoba trans powierzyła nam swoją sprawę dopiero po uzyskaniu negatywnej opinii biegłych, po czym okazało się, że lekarze ją wydający niekoniecznie rozumieją czym jest transpłciowość. Sprawę udało się odratować, ale kosztem kolejnych długich miesięcy postępowania.
Skoro zatem biegłych jest niewielu, to i terminy wydania opinii są zwykle odległe. Ponadto, sąd musi jeszcze takiego biegłego znaleźć, co też czasem swoje trwa. Oczywiście można i w tym temacie sądowi pomóc, ale ten problem omówię innym razem. W okresie pandemii, terminy jeszcze dodatkowo się wydłużają, bo część biegłych okresowo wycofuje się z opiniowania, obawiając się zakażenia.
Jak zatem zakończyć proces na pierwszej rozprawie?
Można to zrobić na dwa sposoby, lepszy i gorszy. Gorszy polega na tym, że sąd nieco odwraca kolejność. Po otrzymaniu pozwu od razu zleca opinię i dopiero po jej otrzymaniu wyznacza rozprawę. Na rozprawie pozostaje przesłuchać strony i tyle, można wyrokować. Proces jest szybszy, ale z uwagi na konieczność uzyskania opinii, nadal długi.
Sposób lepszy, polega na pominięciu przez sąd dowodu z opinii biegłego. Proces kończy się wtedy już na pierwszej rozprawie wyznaczanej po wniesieniu pozwu. Z reguły pozwala to zamknąć całe postępowanie w kilka miesięcy. Wymaga to jednak od sędziego dobrego zrozumienia tematu i przede wszystkim pewnej odwagi. Moją rolą jest wyjaśnienie sądowi, dlaczego może i powinien darować sobie powoływanie biegłego. Zawsze to robię, jednak z różnym skutkiem.
Dlaczego ustalenie płci na pierwszej rozprawie jest wyjątkiem a nie regułą?
Warto raz jeszcze podkreślić, że w przeważającej większości spraw o ustalenie płci, sąd przeprowadza dowód z opinii biegłego. W dotychczasowym orzecznictwie przyjmowano bowiem, że orzekanie o kwestiach przynależności do określonej płci bezwzględnie wymaga wiedzy fachowej, której sędzia zwyczajnie nie posiada. Potrzebne jest zatem oficjalne potwierdzenie przez biegłego, że osoba domagająca się prawnego uzgodnienia swojej płci, faktycznie jest osobą transpłciową.
Obecnie niemalże w każdym procesie o ustalenie jest jednak tak, że osoba trans już z pozwem składa fachowe opinie, potwierdzające ten fakt. Zgodnie z zaleceniami Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, które omawiałem tutaj i tutaj, diagnozę powinien wydać lekarz psychiatra lub seksuolog, oraz psycholog. Skoro zatem sąd dysponuje już specjalistycznymi opiniami od dwóch specjalistów, a autentyczność i rzetelność tych opinii nie budzą wątpliwości sądu, to niepotrzebne jest angażowanie biegłego, żeby po raz kolejny diagnozować te samą osobę.
Niestety jednak, sądy nadal dość rzadko poprzestają na dokumentacji załączonej do pozwu twierdząc, że są to jedynie opinie prywatne. Argumentacja jest zwykle taka, że ciężar gatunkowy postępowania o ustalenie płci jest bardzo duży, a skutki orzeczenia są nieodwracalne. Dlatego ostrożność nakazuje sądowi powołanie biegłego.
Moim zdaniem, tak daleko idąca zapobiegliwość jest zbędna i niepotrzebnie przewleka postępowanie. Generuje też dodatkowe koszty, ponieważ biegłemu trzeba oczywiście zapłacić. Tymczasem specjaliści podpisani pod opiniami prywatnymi również odpowiadają za ich treść. Poświadczają własnym nazwiskiem i autorytetem transpłciowość powoda lub powódki. Dlatego każda kolejna sprawa, w której ustalenie płci nastąpiło na pierwszej rozprawie, jest warta opisania. Przyczynia się bowiem do zmiany dominującej praktyki.
Mojej koleżance – osobie jak najbardziej dorosłej, wtedy koło czterdziestki – matka rzucała takie kłody pod nogi, że jej postępowanie o ustalenie płci zakończyło się, jeśli dobrze pamiętam, na… ósmej rozprawie.
Znamy niestety i takie sprawy. Rodzice jako pełnoprawna – z formalnego punktu widzenia – strona postępowania, mogą bardzo utrudnić i wydłużyć postępowanie. Zdarza się, że składają wnioski o kolejne opinie biegłych, następnie zarzuty do tych opinii, niekiedy nawet apelacje od wyroku ustalającego płeć. Jest to bardzo duża wada obecnie obowiązującej praktyki dot. spraw o ustalenie.