W dzisiejszym tekście przyjrzymy się wczorajszemu wyrokowi Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który dotyczył homofobicznych wypowiedzi pracodawców. Sprawa jest bowiem dość medialna. Przykładowo Rzeczpospolita szumnie donosi, że Stowarzyszenia LGBT mogą pozywać za dyskryminujące wypowiedzi pracodawców. Co więcej, w artykule pada teza, że „nie stoi temu na przeszkodzie fakt, że żadna osoba poszkodowana nie jest możliwa do zidentyfikowania.” Ile w tym prawdy to się zaraz wspólnie zastanowimy.
Jest to pierwszy artykuł z nowej serii, dotyczącej przeglądu orzecznictwa. W ramach tego rodzaju wpisów będę omawiał i komentował nowe, a czasem i starsze orzeczenia sądów krajowych oraz trybunałów międzynarodowych. Oczywiście tylko takie, które mają znaczenia dla osób lgbtqia+. Ważkie kwestie dopłat do materiału siewnego w rolnictwie zostawię sobie na inne platformy. O tym natomiast, jak istotne są dla nas orzeczenia trybunałów europejskich, możesz przeczytać chociażby w moim wcześniejszym wpisie o ewolucji postrzegania wspólnego pożycia.
O co chodziło w sprawie?
Sytuacja była prozaiczna ale dość ciekawa. Mianowicie pewien włoski prawnik udzielał wywiadu radiowego. Nie byłoby w tym niczego zdrożnego, gdyby nie zapewnienie, które w tej rozmowie padło. Pan jurysta stwierdził, że nie zatrudniłby w swojej kancelarii osoby homoseksualnej i nie chciałby z takimi ludźmi pracować. Wypowiedź nie dotyczyła żadnych konkretnych osób, ponieważ kancelaria w tamtym czasie nie prowadziła rekrutacji.
Od razu trzeba powiedzieć, że gdyby ta wypowiedź dotyczyła konkretnej osoby, to sprawa byłaby jasna jak cera arystokratki w wiktoriańskiej Anglii. Prawo unijne, które zostało wprowadzone również do polskiego kodeksu pracy, jednoznacznie zabrania dyskryminacji w zatrudnieniu. Dotyczy to także nierównego traktowania osób homoseksualnych w procesie rekrutacji.
Zgodnie z dyrektywą unijną, w takich przypadkach zainteresowane stowarzyszenia, a więc np. Tęczówka czy KPH, mogą wytaczać powództwa za dyskryminujące wypowiedzi pracodawców. Jednak nie samodzielnie, tylko za zgodą i na rzecz osoby pokrzywdzonej.
Przykład:
Właściciel znanej w Katowicach restauracji prowadzi rekrutację na stanowisko szefa kuchni. W międzyczasie publikuje post Facebooku w którym pisze, że bardzo ceni wartości rodzinne i homoseksualistów nie zatrudnia. Kilka dni wcześniej CV w restauracji złożył Rafał, który jest wyoutowanym gejem. Jasne staje się, że pracy nie otrzyma, a nawet gdyby, to nie chciałby w tych warunkach pracować. Rafał postanawia więc skorzystać z pomocy prawnej oferowanej przez Stowarzyszenie Tęczówka, które decyduje się wystąpić na jego rzecz z pozwem przeciwko restauratorowi.
Wszystko zgodnie z dyrektywą unijną, polskim prawem pracy i regułami postępowania cywilnego.
Jak to było we Włoszech?
W przypadku rozpoznawanym przez Trybunał, żadnego konkretnego pokrzywdzonego nie było, bo i rekrutacji nie było. Prawo włoskie przewiduje jednak, że zainteresowane stowarzyszenia mogą wytaczać powództwa także w sprawach o dyskryminację zbiorową, gdzie nie można ustalić osób bezpośrednio pokrzywdzonych.
W omawianej sprawie tak też się stało. Z pozwem wystąpiło stowarzyszenie adwokatów zajmujących się prawami osób lgbt i w dwóch instancjach proces wygrało. Z jakiegoś jednak powodu, włoski sąd kasacyjny (Corte suprema di cassazione) miał wątpliwości, czy stowarzyszenie to może tak po prostu być stroną w sprawie, czy też muszą być spełnione jakieś szczególne warunki.
Trybunał wypowiedział się dość konkretnie. Dyrektywa unijna nie wymaga, żeby stowarzyszenia mogły pozywać za dyskryminujące wypowiedzi pracodawców, gdy nie ma osoby poszkodowanej. Nie znaczy to jednak, że tego zabrania. Dyrektywa ustanawia minimalne standardy, które poszczególne państwa unijne muszą wdrożyć. Skoro więc włoski ustawodawca wprowadził przepisy idące dalej, to mógł to zrobić i Trybunałowi nic do tego. Jest więc sprawą włoskiego prawa krajowego, czy i w jakich warunkach stowarzyszenia mogą takie pozwy składać.
Jak to się ma do naszych polskich realiów?
Właściwie nijak. Polski ustawodawca miał mniejszy gest niż włoski. Wprowadził więc z dyrektywy unijnej do prawa krajowego zasadniczo tyle, ile musiał. Nasz kodeks pracy oczywiście zabrania dyskryminacji ze względu na orientację seksualną i tu nie ma zmiłuj. Natomiast brakuje analogicznego przepisu do tego włoskiego, gdzie stowarzyszenia mogłyby wytaczać powództwa generalne. A po ludzku mówiąc, występować na drogę sądową za dyskryminujące wypowiedzi pracodawców, niezależnie od tego, czy zgłoszą się osoby bezpośrednio pokrzywdzone. Ja przynajmniej się takiej normy nie doszukałem. Jeżeli się mylę (a chciałbym!) to możesz mnie śmiało wyprowadzić z błędu.
Zgodnie jednak z art. 61 § 1 pkt 5 kodeksu postępowania cywilnego, organizacje pozarządowe w zakresie swoich zadań statutowych mogą, za zgodą osoby fizycznej wyrażoną na piśmie, wytaczać powództwa na jej rzecz w sprawach o ochronę równości oraz niedyskryminacji przez bezpodstawne bezpośrednie lub pośrednie zróżnicowanie praw i obowiązków obywateli.
Podobnie art. 462 tego kodeksu stanowi, że w sprawach z zakresu prawa pracy, organizacje pozarządowe w zakresie swoich zadań statutowych, za zgodą pracownika wyrażoną na piśmie, mogą wytaczać powództwa na jego rzecz.
Wyraźnie więc widać, że organizacja żeby działać, musi mieć pokrzywdzonego, na rzecz którego wystąpi z pozwem. Moim zdaniem tezy medialne, jakoby ten wyrok coś istotnego zmieniał, są na naszym krajowym podwórku trochę na wyrost. Niewątpliwie orzeczenie ma natomiast duże znaczenie dla Włochów.
Czy Trybunał powiedział jeszcze coś ciekawego?
Na szczęście tak. Włoski sąd kasacyjny przy okazji zapytał też, czy dyskryminacja w zatrudnieniu może dotyczyć hipotetycznych wypowiedzi, które nie zapadają w ramach konkretnej rekrutacji.
Trybunał wyjaśnił, że takie wypowiedzi nie mogą być czysto hipotetyczne, ponieważ wtedy nie ograniczają dostępu do zatrudnienia. Przykładowo, gdybym stwierdził, że jako szef kancelarii prezydenta nie będę zatrudniał w niej katolików, to nie byłoby to żadne realne ograniczenie dostępu do zatrudnienia w tej kancelarii. Co innego jednak, gdybym miał tam faktycznie coś do powiedzenia.
W wyroku wskazano okoliczności które mają tu znaczenie. Ważne są zdaniem Trybunału następujące kryteria.
- 1. Status autora rozpatrywanych oświadczeń oraz rola, w jakiej się wypowiadał. Powinny one wskazywać, że albo jest on potencjalnym pracodawcą, albo jest prawnie lub faktycznie zdolny do wywierania decydującego wpływu na politykę zatrudnienia.
- 2. Natura i treść danych oświadczeń, które powinny wskazywać na zamiar dyskryminacji.
- 3. Kontekst, w którym rozpatrywane oświadczenia zostały złożone, w szczególności publiczny charakter wypowiedzi.
W konsekwencji tego rodzaju wypowiedź radiowa, nawet jeżeli nie dotyczyła nikogo konkretnego, mogła naruszać zakaz dyskryminacji w zatrudnieniu. Zniechęcała bowiem osoby homoseksualne do podejmowania chociażby próby zdobycia pracy w tej kancelarii.
Czy taki wyrok nie godzi w wolność wypowiedzi?
Włoski sąd kasacyjny miał ponadto wątpliwości, czy feralna wypowiedź radiowa nie korzysta z wolności wypowiedzi. Trybunał nie był tak wątpiący i zgodnie ze swoją rolą wyjaśnił co następuje.
„wolność wypowiedzi nie jest prawem absolutnym, a jego wykonywanie może podlegać ograniczeniom, pod warunkiem że ograniczenia te są przewidziane ustawą i szanują istotę tego prawa oraz zasadę proporcjonalności, mianowicie są konieczne i rzeczywiście odpowiadają celom interesu ogólnego uznawanym przez Unię lub potrzebom ochrony praw i wolności innych osób.” Wyrok Trybunału (wielka izba) z dnia 23 kwietnia 2020 roku, sygn. akt C‑507/18, opubl. curia.europa.eu.
W tym zakresie interesująca jest też opinia Rzecznika Generalnego wydana w sprawie. Autorka opinii, brytyjska prawniczka Eleanor Sharpston stwierdza, że:
„Moim zdaniem przyjmując dyrektywę 2000/78, prawodawca unijny dokonał wyraźnego wyboru. Wypowiedzi, które są dyskryminujące i które wchodzą w zakres stosowania dyrektywy 2000/78, nie mogą zostać usprawiedliwione przez odwołanie się do wolności wypowiedzi. Pracodawca nie może zatem oświadczyć, że nie będzie zatrudniał osób LGBTI lub osób niepełnosprawnych, lub chrześcijan, muzułmanów czy żydów, a następnie powołać się na wolność wypowiedzi na swoją obronę. Wygłaszając takie oświadczenie, nie korzysta on z wolności wypowiedzi. Ogłasza natomiast dyskryminacyjną politykę rekrutacyjną.” Opinia Rzecznika Generalnego Eleanor Sharpston przedstawiona w dniu 31 października 2019 roku, sygn. akt C-507/18, opubl. curia.europa.eu.
Czy zatem organizacje LGBT mogą już pozywać za dyskryminujące wypowiedzi pracodawców?
Jeżeli jest pokrzywdzony i wyrazi na to zgodę, to mogą. Wcześniej też mogły. Jeżeli go nie ma, to mogą tylko o tyle, o ile przepis prawa na to zezwala. Ponieważ w polskim porządku prawnym takiego przepisu brak, komentowany wyrok ma moim zdaniem umiarkowane znaczenie praktyczne dla spraw krajowych. Nie spodziewam się raczej wysypu pozwów za podobne, hipotetyczne wypowiedzi. Niemniej jednak, wyrok w całości oczywiście zasługuje na aprobatę. Umacnia bowiem ochronę osób homo i biseksualnych w miejscu pracy, w tym także tej potencjalnej.
Dodaj komentarz