Wczoraj na twitterze organizacja ILGA-Europe poinformowała o znaczącej dla społeczności LGBT zmianie prawa na Węgrzech. Chodzi o uniemożliwienie osobom transpłciowym dokonania prawnej zmiany (korekty) płci. Nie operujemy zbyt dobrze językiem węgierskim, więc ciężko nam, jako prawnikom odnieść się do treści nowego prawa w państwie Madziarów. Jedynie z medialnych informacji możemy wywnioskować, że chodzi o usunięcie z porządku prawnego pojęcia „płeć” na rzecz „płeć oznaczona przy urodzeniu”. Zresztą międzynarodowe organizacje, takie jak chociażby Amnesty International również skrytykowała nowe prawo. Prawna korekta płci w tym kraju może być niebawem niemożliwa.
Korekta płci nie jest kwestionowana w środowisku medycznym
Niepokojące jest to, że zmiany w tym kierunku są zupełnie niezgodne z aktualną wiedzą medyczną. Przecież w zasadzie nikt nie kwestionuje występowania zaburzeń rozwojowych w sprawiających, że osoba zewnętrznie prezentującą daną płeć, w rzeczywistości jest osobą płci zupełnie odmiennej. Można wymienić chociażby zespół la Chapelle’a czy zespół Morrisa. W obydwu przypadkach dochodzi do spowodowanych czynnikami biologicznymi zaburzeń. W ich wyniku, zewnętrzny wygląd danej osoby po urodzeniu nie jest spójny z jej wewnętrzną budową. Bardzo łatwo wówczas o pomyłkę przy oznaczaniu płci przez lekarza.
Jedyną drogą do wyprostowania tej pomyłki jest prawna korekta płci. Chodzi o osoby interseksualne, które w zasadzie pozostają poza sporem ideologicznym, a jednak dotyka ich instytucjonalna niechęć ze strony administracji publicznej. W ich przypadku korekta płci to jedyna droga do naprawienia błędu sprzed lat.
Koreka płci w przypadku osób trans
Jeszcze gorzej jest z osobami transseksualnymi. W ich przypadku także mamy do czynienia z problemami zdrowotnymi, których Światowa Organizacja Zdrowia i zapisy Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych nie kwestionują. Jednak te osoby są ofiarami propagandowych wrzutek, na których niejednokrotnie politycy czy działacze usiłują zbić polityczny bądź społeczny kapitał. Jeden z kandydatów na prezydenta Polski również zapowiedział uniemożliwienie dokonywania prawnej korekty płci – pomijając zupełnie medyczne wskazania do tego rodzaju interwencji. Dla tych osób również prawna korekta płci ma być w założeniu niedostępna.
Korekta płci w Polsce? Przyszłość mocno niepewna.
Węgierska zmiana prawdopodobnie radykalnie pogorszy sytuację osób transseksualnych i interseksualnych w tym kraju. Być może w przyszłości dojdzie również do podobnej zmiany przepisów w naszym kraju. Tendencja idzie w tym kierunku. Pamiętamy przecież co zrobił obecny prezydent w 2015 roku z uchwaloną przez parlament ustawą o uzgodnieniu płci.
O prawnej zmianie (korekcie) płci przeczytasz na naszym blogu „Hipokrates w sądzie” między innymi w podlinkowanych niżej artykułach:
- „Co to jest prawna zmiana płci?„
- „Jak w Polsce przeprowadzić proces o ustalenie płci”
- „Know how dla rodziców osób transseksualnych„
- „Pani Kasia, osoba transseksualna M/K, pełnoprawnie jest już “K” 😉„
Więcej tekstów dotyczących prawnej zmiany płci znajdziesz niebawem również na tym dyskryminowani.pl. Już teraz zachęcamy do lektury artykułu Damiana pod tytułem ” Małżeństwa osób transpłciowych w Polsce„.
„Interseksualność” to na gruncie polskim bardzo złe pojęcie. Ma związek tylko i wyłącznie z płcią, a nie z seksualnością, zaś każda „cośtamseksualność” kojarzy się językowo z seksem i może budzić w ludziach myśl „pewnie jakieś zboczenie”. W przypadku transseksualizmu pojęcie jest jeszcze do obrony, bo trzeba odróżnić różne zjawiska spod parasola transpłciowości, takie jak transwestytyzm, niebinarność płciowa czy drag, od właśnie transseksualizmu – będącego ściśle pomyłką natury, w której osoba ma ciało jednej płci i tożsamość płciową drugiej i odczuwa potrzebę prawnej i medycznej korekty płci. W przypadku interpłciowości tak nie ma – to tak naprawdę zbiór różnych zaburzeń, które jednak w sumie prowadzą do podobnych efektów – niejednoznacznej lub niespójnej (np. chromosomy XY, jądra + żeńskie zewnętrzne narządy płciowe) płci biologicznej. Nie ma potrzeby odróżniania dwoch różnych pojęć, więc „interpłciowość” jest jedynym dobrym polskim odpowiednikiem angielskiego „intersex”.
Kwestia nazewnictwa faktycznie jest tylko pozornie neutralna. W nauce od dawna funkcjonują pojęcia takie jak homoseksualizm, transseksualizm czy interseksualizm i są one wprawdzie poprawne, jednak dość łatwo nadać im konkretne zabarwienie ideologiczne. Warto zwrócić uwagę, że niektóre portale internetowe informując o paradzie równości piszą „Homoseksualiści przeszli ulicami Warszawy”. Niby nic, a jednak wyczuwamy tutaj wyraźnie negatywny wydźwięk. W języku zresztą niezwykle łatwo nadać negatywny wydźwięk jakiejś definicji.
Co do samego interseksualizmu, pozwolę się delikatnie nie zgodzić – akurat osoby z tego kręgu są na szczęście poza zainteresowaniem ideologicznym i jakimś cudem udało się utrzymać medyczny charakter tego rodzaju problemów zdrowotnych. Chociaż faktycznie – interpłciowość jest mniej kusząca dla nadinterpretacji. Pozdrawiam i dziękuję.