Mówiąc najogólniej, outing polega na publicznym ujawnieniu mniejszościowej orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej osoby, która sobie tego nie życzy. Temat jest z wielu powodów kontrowersyjny i co jakiś czas powraca. Tym razem za sprawą Gazety Wyborczej, która we wczorajszym artykule opisywała rozmaite incydenty z przeszłości Sędziego Sądu Najwyższego Kamila Zaradkiewicza. Autorzy niby to mimochodem wspomnieli, że jedna z historii była następstwem jego kłótni z partnerem. W oczywisty sposób outuje to Zaradkiewicza jako osobę nieheteroseksualną. Pojawia się więc od razu pytanie, które dręczyło Nuta Gunraya przed inwazją na Naboo. Czy to aby jest legalne?
Outować czy nie outować?
Zdania na temat etycznych aspektów outingu są wśród aktywistów dość mocno podzielone. Przykładowo Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza twierdzi, że outing jest zawsze formą przemocy. Dodatkowo homo czy biseksualność ujawnianej osoby traktowana jest jako cecha negatywna, a więc pożałowania godny eksces. Zdaniem tej strony sporu, outing jest zawsze niedozwolonym zamachem na prywatność, który przynosi więcej szkody niż pożytku.
Wydaje się jednak, że w tym wypadku silniej wybrzmiały zdania odmienne. Zgodnie z tą grupą poglądów, w pewnych warunkach outing jest uzasadniony i pożyteczny. W tym kierunku wypowiedziała się chociażby Replika, Radek Oliwa z queer.pl czy Jacek Dehnel. Stanowisko tego ostatniego uważam za godne przytoczenia:
„Outowanie wynika tylko i wyłącznie z tego, że ktoś publicznie głosi inne poglądy, a prywatnie robi coś zupełnie innego. Nie oznacza to w żadnym razie pozwolenia na outowanie każdego geja czy lesbijki. Każdy z nas ma prawo do prywatności. Jeśli jednak wprowadza w błąd opinię publiczną, to nie ma znaczenia, czy jest zwolennikiem prohibicji, który na boku czerpie kasę ze sprzedaży alkoholu, czy homofobem, prywatnie szukającym seksu w klubie gejowskim, czy działaczem ekologicznym, który w domu pali oponami i paździerzem. Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, że łamie on głoszone publicznie zasady.” Jacek Dehnel
Ja etykiem ani aktywistą nie jestem, więc moje osobiste zdanie na ten temat jest bez znaczenia. Niemniej jednak trudno mi odnaleźć w sobie współczucie do osób, które najpierw przykładają rękę do wspierania systemowej homofobii, a potem płaczą, że tą homofobią obrywają. Podobno kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Szkoda mi tylko tych osób, które ta burza zmiotła przy okazji.
Outing a prawo cywilne
Oczywiście etyka swoje a prawo swoje. Należy się więc zastanowić, czy outing jest w świetle polskich przepisów prawa dopuszczalny. Odpowiedź będzie prawnicza do bólu – to zależy.
Na gruncie prawa cywilnego istnieje pojęcie dóbr osobistych, które podlegają ochronie. Są to takie wartości jak życie, zdrowie, dobre imię, poczucie przynależności do określonej płci czy wizerunek. Wśród dóbr osobistych znajduje się również prawo do prywatności, zakotwiczone zresztą w art. 47 Konstytucji.
Prywatność to ta specyficzna sfera życia człowieka, do której osoby trzecie mogą mieć dostęp wyłącznie za jego zgodą. Oczywiście dyskusyjne jest co konkretnie do tej sfery należy i czy w każdym wypadku. Nie budzi jednak większych wątpliwości, że prywatne są np. kwestie dotyczące stanu zdrowia, sytuacji majątkowej, relacji rodzinnych czy pożycia małżeńskiego. Orientacja seksualna będzie również przynależna do tej strefy, o ile oczywiście nie została upubliczniona przez samą osobę zainteresowaną.
Przykładowo Sąd Apelacyjny w Warszawie powiada tak:
„W kontekście ochrony prawa do prywatności, czy szerzej autonomii informacyjnej jednostki, to w istocie jednostka swoimi zachowaniami wyznacza sferę zdarzeń ze swojego życia, które mogą być ujawnianie bezpośrednio lub pośrednio innym osobom oraz sferę zdarzeń chronionych, które zgodnie z wolą jednostki nie są dostępne dla osób trzecich […] powód nie zdecydował się na ujawnienie własnej orientacji seksualnej wobec szerokiego kręgu osób. Przemawia to tym bardziej za uznaniem, że doszło do naruszenia prawa do prywatności powoda.” Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 19 kwietnia 2016 r., I ACa 705/15, orzeczenia.gov.pl.
A Sąd Apelacyjny w Szczecinie tak:
„Współżycie cielesne ludzi w ogóle, jako jedna z immanentnych cech ludzkiego bytowania, należąca do najbardziej osobistych i intymnych, jest tym samym najbardziej uwrażliwione nade wszystko na upublicznienie. Upublicznianie zatem wszelkich informacji na ten temat już samo w sobie narusza podstawowe dobra człowieka w sposób nieuprawniony (w tym wolności w zakresie wyboru preferencji seksualnych) … „ Wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z dnia 4 lutego 2010 r., I ACa 691/09, OSA 2011/12/28-60.
Prywatność osób publicznych
Nieco inne zasady dotyczą jednak osób pełniących funkcje publiczne. Niewątpliwie taką funkcję wykonują sędziowie, a tym bardziej Kamil Zaradkiewicz, pełniący obowiązki Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Stawia to bohatera tej historii pośród najważniejszych osób w kraju. Takie osoby muszą mieć siłą rzeczy twardszą skórę i liczyć się z tym, że sfera ich prywatności będzie węższa.
Dochodzi tu do swoistego konfliktu wartości. Na jednej szali jest prawo społeczeństwa do informacji oraz swoboda wypowiedzi i wolność prasy. Na drugiej znajduje się natomiast prawo do prywatności. Wartości te trzeba więc w praktyce wyważyć, bo żadna z nich nie ma charakteru absolutnego. W poprzednim tekście przytaczałem stanowisko Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej na temat wolności słowa, zachęcam Cię więc do uzupełniającej lektury tego wpisu.
Przykładem swego rodzaju kompromisu jest regulacja prawa prasowego. Zgodnie z art. 14 ust. 6 tej ustawy, nie wolno bez zgody osoby zainteresowanej publikować informacji oraz danych dotyczących prywatnej sfery życia, chyba że wiąże się to bezpośrednio z działalnością publiczną danej osoby.
Na tym tle Sąd Najwyższy wyjaśnił:
„Prawo do ochrony życia prywatnego powinno być co do zasady respektowane także w stosunku do osób prowadzących działalność publiczną, a więc i w tym wypadku ingerowanie w sferę prywatności może nastąpić wyjątkowo. […] ujawnienie danej informacji powinno służyć ochronie konkretnego, społecznie uzasadnionego interesu. Oznacza to, że ujawnieniu podlegać powinny takie informacje z prywatnej sfery życia, których przemilczenie byłoby dla interesu publicznego szkodliwe.” Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 11 października 2001 r., II CKN 559/99, OSNC 2002/6/82.
Czy outing chroni społecznie uzasadniony interes?
Nie ma jednej dobrej odpowiedzi na to pytanie. Każdy przypadek będzie wymagał oddzielnej analizy i oceny. W moim przekonaniu jednak, warte rozważenia są argumenty, że tego rodzaju informacja mogłaby służyć szantażowaniu sędziego. W tym sensie jej ujawnienie jest społecznie korzystne. Warto się też ogólnie zastanowić, czy przemilczenie hipokryzji i oportunizmu osób na szczytach władzy, nie byłoby aby dla interesu publicznego szkodliwe.
W konsekwencji trzeba więc powiedzieć, że outing osób pełniących funkcje publiczne, może być niekiedy uzasadniony społecznym interesem. Takie naruszenie prywatności nie będzie bezprawne. Czymś diametralnie innym jest natomiast outing osób prywatnych. Będzie on zazwyczaj jednoznaczny z naruszeniem prawa do prywatności tej osoby.
Jaki są konsekwencje naruszenia dóbr osobistych?
W przypadku uznania, że outing w danym przypadku był bezprawny, pokrzywdzonemu będą przysługiwały stosowne środki ochrony prawnej, mądrze nazywane roszczeniami. Taka osoba najczęściej będzie więc mogła domagać się przed sądem cywilnym przeprosin i zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty na wskazany cel społeczny. Warto nadmienić, że takie przeprosiny powinny być proporcjonalne do sposobu naruszenia. Jeżeli więc outing nastąpił na pierwszej stronie poczytnej gazety, to przeprosiny powinny się ukazać w podobnym miejscu. Ich publikacja może być więc w praktyce wielokrotnie droższa aniżeli kwota zasądzonego zadośćuczynienia. Przekonał się o tym dotkliwie Jacek Piekara w sporze z Dorotą Wellman.
Przy outingu nie można też wykluczyć odpowiedzialności karnej za zniesławienie. Warto bowiem nadmienić, że zgodnie z art. 213 kodeksu karnego, nie popełnia przestępstwa zniesławienia, kto publicznie podnosi lub rozgłasza prawdziwy zarzut dotyczący postępowania osoby pełniącej funkcję publiczną lub służący obronie społecznie uzasadnionego interesu. Ale, jeżeli zarzut dotyczy życia prywatnego lub rodzinnego, dowód prawdy może być przeprowadzony tylko wtedy, gdy zarzut ma zapobiec niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia człowieka albo demoralizacji małoletniego.
Czy outing jest więc legalny?
Należałoby finalnie powiedzieć, że outing co do zasady narusza prawnie chronione dobro osobiste w postaci prywatności. W konsekwencji nie jest więc zazwyczaj legalny i może wiązać się z poważną odpowiedzialnością cywilną lub nawet karną. W niektórych jednak przypadkach, uzasadnionych interesem społecznym, outing nie będzie bezprawny. Czy z takim przypadkiem mamy do czynienia w sprawie sędziego Zaradkiewicza, trudno jednoznacznie powiedzieć. Kto wie, czy za kilka lat nie będę tu cytował orzeczeń sądowych zapadłych na kanwie tej właśnie historii.
Dodaj komentarz